Kot majowy skończony.
To już cały kalendarz.
Dziś poleciał do Zahaftowanej. Teraz już tylko czekam na mój kalendarz i tak jakoś dziwnie bo dotarło do mnie że już więcej kociaków nie zrobię. Jakoś tak się przyzwyczaiłam, że co jakiś czas pan listonosz przynosił mi kota do haftowania. Dziś po uporządkowaniu mulin wyciągnęłam z szafy obraz który kiedyś zaczęłam. Ostatni wpis na blogu jest z siódmego marca. Jak to dawno było :).
Jak fantastycznie wygląda kalendarz w całości. Teraz spokojnie możesz zacząć inne hafciki. No i nadal wyglądaj listonosza, tym razem ze swoim kalendarzem.
OdpowiedzUsuńA ja Ci zazdroszczę, ze masz jej już z głowy.
OdpowiedzUsuńJa straciłam do nich zapał już dawno, choć ostatnio dziewczyny z myszego RR podbudowały mnie troszkę...haftowały 12 myszek przez 19 miesięcy ;)
Szczęściara z Beaty :).
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie robiłam dwóch kotków ...
Hi hi no to super, fajnie spotkać osobę która ma z Tobą tyle wspólnego :)
OdpowiedzUsuńŚliczny ten kalendarz, gratuluję wytrwałości :)
pieknie sie prezentuje w całości! Tyle kociaków....
OdpowiedzUsuńJak miło widzieć już skończony kalendarz. Do mnie jeszcze nie dotarło kwietniowy kot do wyszywania.
OdpowiedzUsuńEse bordado está demasiado hermoso, me encantó.
OdpowiedzUsuńUn abrazo desde muy lejos.
hi, new to the site, thanks.
OdpowiedzUsuń