Zostało już tak niewiele a ja haftuję coraz wolniej. Jakoś czas mi się tak kurczy przez remont na robótki wszelakie, że szkoda o tym pisać. Dziś już na szczęście ruszyliśmy z płytkami w kuchni. Cały czas latam i patrze czy dobrze wzorek wychodzi. Oby powoli do przodu. Kiedyś gdzieś czytałam, że człowiek powinien stawiać przed sobą małe wyzwania krótkoterminowe i możliwe do realizacji ale zawsze powinien mieć jakiś cel w życiu. Ja aktualnie mam cel zakończyć wreszcie ten remont :). Obrusiku mimo braku czasu ciągle przybywa. Zostało do wyhaftowania tylko kaczuszka i serduszko, które na moje nieszczęście jest całe ze złotej nitki. W tym tygodniu udało mi się wyhaftować następujące elementy:
A tu cały obrusik.
niedziela, 20 listopada 2011
Stara - nowa ja..... c.d.
Na wstępie chciałabym bardzo podziękować za tyle ciepłych słów dziewczyny (chica111, Myśli krzyżykiem pisane, piegucha, Olcia113, Pagatek, *gooocha*, Dmosia, nasza.zuzia, cecyliarodzinaidom, mamasia, Agata, Haftowane prezenty, FiolQak, Obsesja Kasiulka). Nie spodziewałam się aż tylu pochwał i gratulacji. A teraz odpowiedz na pytanie jakie wielokrotnie padło w komentarzach: jak to zrobiłam.
Początki były ciężkie. Sama postanowiłam przeprowadzić dietę w końcu każda z nas wie, że trzeba przestać jeść słodycze, więcej się ruszać i powinno się schudnąć. U mnie to jakoś kiepsko działało. Pewnego dnia moja znajoma pięknie schudła. Szczerze mówiąc pozazdrościłam jej bardzo ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Spytałam się co robi. Poleciła mi w internecie pewien serwis, w którym pracują dietetycy. Układają oni tygodniowy plan posiłków wraz z listą zakupów. Podczas rejestracji podaje się wypełniając formularz wszystkie choroby i dolegliwości. Zaznacza się ile chcielibyśmy chudnąć tygodniowo i ile chcielibyśmy ważyć. Maksymalnie jak się nie mylę można chudnąc 1 kg tygodniowo. Podaje się również czego nie lubimy jeść a za czym przepadamy. Zaznacza się tam też czy mamy czas na gotowanie i jakie są nasze umiejętności w tej dziedzinie.
Zdesperowana postanowiłam spróbować. Koszt takiej diety miesięcznie wynosi 50zł. Taniej niż u stacjonarnego dietetyka. Nie miałam nic do stracenia. Przepisy okazały się łatwe do zrobienia i w 30 minut jestem w stanie zrobić obiad. Zawsze mogłam wymienić posiłek na inny. Składniki też nie były jakieś wymyśle i raczej na każdą kieszeń. Choć nieraz pojawiały się rzeczy droższe do kupienia jak np. łosoś wtedy zamieniałam go na makrelę. W końcu ryba to ryba. Nie dajmy się zwariować. Po tygodniu byłam w szoku schudłam 3 kg i wcale nie głodowałam. Potem już waga szła normalnie były tygodnie że nic nie chudłam a potem waga ruszyła. Nieraz było tak że przytyłam. Przez pierwsze miesiące bardzo się pilnowałam teraz już nie stosuję tak rygorystycznie tej diety, ale nadal się pilnuję. Były momenty załamania. Najgorsze są zawsze święta. Masę jedzenia, słodkości. Istny koszmar. Moją metodą na święta jest jedzenie wszystkiego ale z umiarem. Jeden kawałek i koniec ale zjem to przepyszne ciasto, które tak mnie kusi. Na diecie naprawdę jadłam wszystko. Najgorsze są diety, w których zabrania się czegoś jeść, potem człowiek rzuca się najedzenie jakby przez rok czegoś nie jadł.
Dieta w tym serwisie ma tez swoje wady. Nie jest idealna. Jest ona generowana przez system. Kontakt z dietetykiem jest ale na odpowiedz trzeba czekać nieraz dwa dni, ale odpowie na pytania. Plusem jest bat nad człowiekiem. Cotygodniowe pomiary ciała i wagi. Jeśli nie podasz wymiarów nie zostanie ułożona dla Ciebie dieta na kolejny tydzień. Motywuje to bardzo bo głupio nie osiągnąć zamierzonego cotygodniowego planu.
Z tego serwisu skorzystało już kilka moich znajomych. Niestety samym wykupieniem diety się nie chudnie. Nie ma diety cud. Znam osoby, którym serwis ten nie pomógł. Znam też osobiście osoby, które już trzy lata trzymają się i ślicznie wyglądają. Niestety jeśli ktoś ma predyspozycje tak jak ja to musi całe życie się pilnować. Jest to nieustanna walka ze swoimi słabościami.
To byłoby na tyle. Serwis ten to Vitalia.pl. Mam nadzieję, że może komuś ten serwis pomoże. Ja mam nadzieję że udało mi się zmotywować Was do walki ze swoimi słabościami. Ja powiem tylko tyle, że teraz czuję się piękną kobietką, bardziej pewną siebie. Idąc do sklepu mam wybór a nie biorę to co jest. Wydałam już co prawda majątek na krawcowe i ciuchy ponieważ musiałam w ciągu diety dwa razy zmienić swoją całą garderobę łącznie z butami bo nawet stopy mi schudły :). Warto jeszcze dodać, że robiłam podstawowe wyniki przed i po diecie. Wyniki po wyszły idealne łącznie z cholesterolem. POWODZENIA W WALCE ZE SŁABOŚCIAMI.
Początki były ciężkie. Sama postanowiłam przeprowadzić dietę w końcu każda z nas wie, że trzeba przestać jeść słodycze, więcej się ruszać i powinno się schudnąć. U mnie to jakoś kiepsko działało. Pewnego dnia moja znajoma pięknie schudła. Szczerze mówiąc pozazdrościłam jej bardzo ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Spytałam się co robi. Poleciła mi w internecie pewien serwis, w którym pracują dietetycy. Układają oni tygodniowy plan posiłków wraz z listą zakupów. Podczas rejestracji podaje się wypełniając formularz wszystkie choroby i dolegliwości. Zaznacza się ile chcielibyśmy chudnąć tygodniowo i ile chcielibyśmy ważyć. Maksymalnie jak się nie mylę można chudnąc 1 kg tygodniowo. Podaje się również czego nie lubimy jeść a za czym przepadamy. Zaznacza się tam też czy mamy czas na gotowanie i jakie są nasze umiejętności w tej dziedzinie.
Zdesperowana postanowiłam spróbować. Koszt takiej diety miesięcznie wynosi 50zł. Taniej niż u stacjonarnego dietetyka. Nie miałam nic do stracenia. Przepisy okazały się łatwe do zrobienia i w 30 minut jestem w stanie zrobić obiad. Zawsze mogłam wymienić posiłek na inny. Składniki też nie były jakieś wymyśle i raczej na każdą kieszeń. Choć nieraz pojawiały się rzeczy droższe do kupienia jak np. łosoś wtedy zamieniałam go na makrelę. W końcu ryba to ryba. Nie dajmy się zwariować. Po tygodniu byłam w szoku schudłam 3 kg i wcale nie głodowałam. Potem już waga szła normalnie były tygodnie że nic nie chudłam a potem waga ruszyła. Nieraz było tak że przytyłam. Przez pierwsze miesiące bardzo się pilnowałam teraz już nie stosuję tak rygorystycznie tej diety, ale nadal się pilnuję. Były momenty załamania. Najgorsze są zawsze święta. Masę jedzenia, słodkości. Istny koszmar. Moją metodą na święta jest jedzenie wszystkiego ale z umiarem. Jeden kawałek i koniec ale zjem to przepyszne ciasto, które tak mnie kusi. Na diecie naprawdę jadłam wszystko. Najgorsze są diety, w których zabrania się czegoś jeść, potem człowiek rzuca się najedzenie jakby przez rok czegoś nie jadł.
Dieta w tym serwisie ma tez swoje wady. Nie jest idealna. Jest ona generowana przez system. Kontakt z dietetykiem jest ale na odpowiedz trzeba czekać nieraz dwa dni, ale odpowie na pytania. Plusem jest bat nad człowiekiem. Cotygodniowe pomiary ciała i wagi. Jeśli nie podasz wymiarów nie zostanie ułożona dla Ciebie dieta na kolejny tydzień. Motywuje to bardzo bo głupio nie osiągnąć zamierzonego cotygodniowego planu.
Z tego serwisu skorzystało już kilka moich znajomych. Niestety samym wykupieniem diety się nie chudnie. Nie ma diety cud. Znam osoby, którym serwis ten nie pomógł. Znam też osobiście osoby, które już trzy lata trzymają się i ślicznie wyglądają. Niestety jeśli ktoś ma predyspozycje tak jak ja to musi całe życie się pilnować. Jest to nieustanna walka ze swoimi słabościami.
To byłoby na tyle. Serwis ten to Vitalia.pl. Mam nadzieję, że może komuś ten serwis pomoże. Ja mam nadzieję że udało mi się zmotywować Was do walki ze swoimi słabościami. Ja powiem tylko tyle, że teraz czuję się piękną kobietką, bardziej pewną siebie. Idąc do sklepu mam wybór a nie biorę to co jest. Wydałam już co prawda majątek na krawcowe i ciuchy ponieważ musiałam w ciągu diety dwa razy zmienić swoją całą garderobę łącznie z butami bo nawet stopy mi schudły :). Warto jeszcze dodać, że robiłam podstawowe wyniki przed i po diecie. Wyniki po wyszły idealne łącznie z cholesterolem. POWODZENIA W WALCE ZE SŁABOŚCIAMI.
sobota, 19 listopada 2011
Stara - nowa ja.....
17.11.2011 minął rok jak zaczęłam się odchudzać. Ponad rok temu stanęłam na wadze i się przeraziłam. Pali licho wygląd i brak ciuchów w sklepie. Zaczęła mnie boleć noga. Chodziłam po lekarzach niby wszystko w porządku ale noga bolała. Wagi nigdy się nie czepiali. Postanowiłam jednak wziąć się za siebie. Schudłam prawie 22 kg. Łącznie zmniejszyłam się o 67 cm. Wcześniej nosiłam rozmiar 46-48 obecnie moje ubrania mają rozmiar 38. Początki były okropne. Teraz już organizm nie chce chudnąć. Przez ten rok udało mi się zmienić nawyki żywieniowe i więcej się ruszam choć ostatnio ćwiczenia zeszły niestety na dalszy plan z powodu remontu.
Tak wyglądałam rok temu na wakacjach.
A tak obecnie(zdjęcie z tegorocznych wakacji).
I co najważniejsze, noga przestała boleć.
W odpowiedzi na komentarze z poprzedniego posta:
adzia1313(Lidka) Mam nadzieję, że się wyrobię z tym obrusikiem do świąt. Dziękuję za motywację.
Dmosia Bardzo dziękuję za ciepłe słowa zrobiło mi się bardzo miło i zmotywowałaś mnie do dalszej pracy.
violka Do filharmonii w najbliższym czasie się nie wybieram. Rozbawiłaś mnie tym zdaniem :). Dziękuję za cierpliwość w odwiedzaniu mojego bloga.
Anonimowy Ciesze się że uradowałam kolejną osobę swoim powrotem i dziękuję za radę co do złotej nitki. Niestety już zaczęłam haftować DMC ale kolejnego razu tymi nićmi nie będzie.
Tak wyglądałam rok temu na wakacjach.
A tak obecnie(zdjęcie z tegorocznych wakacji).
I co najważniejsze, noga przestała boleć.
W odpowiedzi na komentarze z poprzedniego posta:
adzia1313(Lidka) Mam nadzieję, że się wyrobię z tym obrusikiem do świąt. Dziękuję za motywację.
Dmosia Bardzo dziękuję za ciepłe słowa zrobiło mi się bardzo miło i zmotywowałaś mnie do dalszej pracy.
violka Do filharmonii w najbliższym czasie się nie wybieram. Rozbawiłaś mnie tym zdaniem :). Dziękuję za cierpliwość w odwiedzaniu mojego bloga.
Anonimowy Ciesze się że uradowałam kolejną osobę swoim powrotem i dziękuję za radę co do złotej nitki. Niestety już zaczęłam haftować DMC ale kolejnego razu tymi nićmi nie będzie.
sobota, 12 listopada 2011
Obrus świąteczny cz.3
Dzięki temu, iż miałam wolną środę i czwartek, udało mi się troszkę posiedzieć z moim obrusikiem. Idzie mi nieskromnie mówiąc świetnie i powinnam się wyrobić do świąt choć metaliczna nitka doprowadza mnie do szału. Do końca pozostało do wyhaftowania jeszcze cztery obrazki i serduszko. Czyli mam już ponad połowę za sobą. Oto pojedyncze elementy jakie udało mi się wyhatowac od ostatniego razu.
A to już cały obrusik.
Ostatnio skończyła mi się jedna mulina. Musiałam iść do pasmanterii. Pracuje tam kilka pań. Poprosiłam jedną z nich o konkretne kolory mulin. Na to pani mówi do mnie:
- o widzę że wróciła pani do haftowania bo dawno pani u nas nie było.
Co tu dużo mówić. Miło mi się zrobiło i fajnie jak ludzie nas pamiętają i nasze hobby.
Aktualizacja
Wiele z Was odpowiada w ten sposób na komentarze i myślę, że jest to bardzo dobry sposób na komunikację między nami.
Titania yng Nghymru - Wzorek pochodzi z Cross Stitcher'a nr 217 z 2009 roku.
Haftowane prezenty- Przez moje gapiostwo tak długo ostatnio trwało publikowanie komentarzy ponieważ nie dostawałam powiadomienia na maila jak to zawsze wyglądało. Myślałam, że po prostu nikt tu nie zagląda ponieważ ja sama rzadko tu bywałam w ostatnim czasie. Przez przypadek weszłam na moderowanie komentarzy i szok. W związku z powyższym bardzo przepraszam, że ostatnio tak długo trwało moderowanie komentarzy.
Ula - Dziękuję za zaproszenie do siebie.
cecyliarodzinaidom, adzia1313(Lidka)- dziękuję za odwiedziny i komentarz.
niedziela, 6 listopada 2011
Obrus świąteczny cz. 2
W tym tygodniu udało mi się wyhaftować prawie dwa całe obrazeczki na obrusie. Pierwszy z nich to piękna panienka w czerwonej sukience.
a kolejny to ptaszek. Niestety jeszcze bez okreskowania.
Obecnie cały bieżnik prezentuje się następująco:
Bardzo mi zależy aby do świąt się wyrobić. Zostało mi jeszcze do wyhaftowania 8 elementów i serduszko na zakończenie. Nie mówiąc już o uszyciu obrusa. Trzymajcie za mnie kciuki. Najgorsza jest ta złota nitka, straszenie ciężko się nią haftuje.
wtorek, 1 listopada 2011
Obrus świąteczny cz. 1
Aktualnie haftuję obrus na święta. Postaram się umieszczać raz w tygodniu postępy jakie nad nim poczynię. Mam tylko nadzieję, że do świąt się wrobię zważywszy na to, że aktualnie remontujemy mieszkanie, przez co może być to znacznie utrudnione. Dawno mnie tu nie było ale mam nadzieję, że w najbliższym czasie nadrobię zaległości.
Subskrybuj:
Posty (Atom)