niedziela, 28 czerwca 2009

Metryczka "Buciki" 2.1 oraz malutkie zakupy



Oj w tym tygodniu nie posiedziałam prawie wcale nad metryczką. Postępów można by powiedzieć że nie ma.



W piątek wysłałam mojego czerwcowego kota i zakupiłam mulinki na kolejnego.



W sobotę natomiast zaszalałam kwiatowo. Kupiłam sobie dwa kwiatki. W planach mam zamiar zakupić jeszcze jakiegoś większego, takiego konkretnego.







W piątek dostałam genialny, najfantastyczniejszy prezent od mojego męża. Książkę mojej ukochanej pisarki Grocholi pt. "Kryształowy Anioł". I już po haftowaniu :)

środa, 24 czerwca 2009

Metryczka "Buciki" 2.0



Dziękuję bardzo za życzenia. Jest nam bardzo miło. Powoli wszystko wraca do normalności. W ostatnim czasie zostałam poproszona o wyhaftowanie kolejnych bucików tym razem z różową kokardką. Sympatycznie się je robi. Aktualnie mam tyle butków.



W najbliższym czasie muszę wysłać kota RR i zrobić jeszcze zeszycik. Przez tą pogodę to nic mi się nie chce i mam spowolnione tempo pracy :). Ja chcę słońca.

czwartek, 18 czerwca 2009

Ach co to był za ślub :)



I już po wszystkim. Pogoda i humory wszystkim dopisały. Co mi się podobało w tym dniu to chyba atmosfera, która dosłownie wszystkim się udzieliła. Lekkie poddenerwowanie ze szczęściem i radością. Najgorszy dla mnie do zniesienia był makijaż. Ja się wcale nie maluję więc troszkę sztucznie się w nim czułam. Poniżej kilka zdjęć.







A żeby choć troszkę było o haftowaniu to skończyłam haftować czerwcowego kota. Dziś też zostałam poproszona o wyszycie kolejnych butków tym razem dla dziewczynki. W najbliższych dniach muszę też powoli skompletować mulinki na kolejnego kota.



W ostatnim czasie przyszła do mnie paczuszka od Justyny. A w niej serduszko, które obecnie wisi sobie w kuchni na szafeczce oraz przepiękną kartką z życzeniami. Dziękuję Justynko, dostałam od Ciebie same cuda.



czwartek, 11 czerwca 2009

Raoun Robin 1.2



Dziś posiedziałam troszkę nad czerwcowym kotkiem. Na obecny moment mogę stwierdzić, że te śmieszne krzyżyki nie są takie straszne jak się na początku wydawało. Haft idzie mi troszkę wolniej niż taki standardowy ponieważ trzeba się na nim troszkę bardziej skupić. A oto efekt popołudniowego haftowania.



Chciałabym Wam także podziękować za pomysły jak obrazek obrzucić tak zwanym domowym i łatwym sposobem.

niedziela, 7 czerwca 2009

Raoun Robin 1.1



No i się zaczęło. Siedziałam dwa dni i wściekałam się jak to pofastrygować. Zrobiłam raz okazało się źle. Potem drugi raz to się pomyliłam w liczeniu kratek. Na szczęście fastrygę mam już za sobą. Pierwszy raz robiłam fastrygę na hafcie. Nawet nie spodziewałam się że może być to tak pracochłonne i męczące.

Po fastrydze przyszedł czas na obrzucenie maszyną brzegów aby się nie siepały. Okazało się że domową maszynę mamy zepsutą więc udałam się do krawcowej. I tu niespodzianka. Mam kolejny problem bo wyobraźcie sobie że zielonogórskim krawcową nie opłaca się tego obrzucić i dostać 5 zł. Dobrze że u nas w pracy mamy krawcową. Akurat jak chciałam obrzucić tkaninę to pani krawcowa poszła na urlop i czekałam na obszycie dwa dni ale w końcu udało się. Mój hafcik jest pięknie obrzucony za całe 2 zł.

W końcu mogę brać się za hafcik. Pomalutku przybywa czerwcowego kota. Na moim obrazku nie będzie na górze napisu koci kalendarz. Może za rok jak wróci do mnie gotowa praca to zmienię zdanie.






Na osłodę życia i złagodzenie stresu przedślubnego (to już w przyszłą sobotę) zrobiłam sobie torcika. Wyszedł przepyszny i już nic nie ma :).