środa, 25 lutego 2009

Sara Moon 1.6



I powoli posuwam się do przodu. Tak jak się przyglądam gotowej pracy a temu co już mam na moim tamborku to już można co nieco stwierdzić, że coś zaczyna się powoli wyłaniać a to natomiast motywuje mnie do pracy.





Wczoraj byłam w urzędzie pracy zarejestrować się. Jak ja nie nienawidzę tego miejsca. Panie jak zawsze bardzo uprzejme i miłe w odpowiednim znaczeniu tego słowa. Panuje oczywiście straszna biurokracja, która doprowadza mnie do szewskiej pasji. Musiałam mieć papiery takie jak poprzednie wypisanie się z urzędu, którego oczywiście nie miałam. Szkoda gadać w każdym razie udało mi się zarejestrować i uważam to za prawdziwy cud nad cudami.

Chciałabym także podziękować za miłe komentarze i wspieranie mnie. Miło jest dostawać tyle ciepłych słów ale też rad i uwag dotyczących moich prac.

Nitki do motylka kupiłam u nas w pasmanterii Maju. Są to Anchor multicolor pearl cotton numer 5. Aby dokończyć motylka muszę mieć jeszcze cieńszą nitkę o numerze 8 lub 12. Niestety nie było takich w mojej pasmanterii. Motylek czeka jak na razie na cieńsze nitki, których jeszcze nie zamówiłam w pasmanterii internetowej a ja w tym czasie robię Sarę i serwetkę na szydełku, która przybywa w żółwim tempie.

niedziela, 22 lutego 2009

Sara Moon 1.5, motylek oraz przepyszne jedzonko



Z wielkim mozołem skończyłam czwartą kartkę. Jakoś wolno idzie mi ten obrazek. Jest to chyba najtrudniejszy haft jaki do tej pory robiłam. Może nie tyle najtrudniejszy co najbardziej wymagający cierpliwości. Po czterech kartkach efektu brak :). Dalej nic nie widzę i cierpliwie dłubie aż coś się wyłoni z plamy krzyżyków.



W międzyczasie postanowiłam nauczyć się haftu hardanger. Skorzystałam z kursu umieszczonego na blogu Hardangerowe fascynacje Krzysi . Świetny blog. Autorka włożyła bardzo dużo pracy aby przekazać nam swoją wiedzę. Dziękuję. Mi pomogłaś a Twoja praca nie poszła na marne.

Na razie nie mam dobrej tkaniny. Ma ona równy splot ale jest za słaba. Kupiłam sobie trzy nitki do tego haftu ale u nas są tylko 5 a potrzebuję jeszcze 8 albo 12. Motyl wyszedł bardzo koślawy no ale nic praktyka czyni mistrza. Moje pierwsze krzyżyki też nie były piękne.



Wczoraj zrobiłam paszteciki w cieście drożdżowym. Po prostu pyszności. Przepis wzięłam z gazetki Prześlij przepis!

SKŁADNIKI

  • 12 parówek

  • 1/2 szklanki kwaśnej śmietany

  • 2 dag drożdży

  • cukier

  • sól

  • gałka muszkatołowa

  • 2 szklanki mąki

  • 1 jajko

  • 1/2 kostki masła

  • olej




PRZYGOTOWANIE
Śmietanę mieszamy z drożdżami, cukrem, solą i gałką muszkatołową. Dodajemy mąkę i masło, wyrabiamy. Na godzinę wkładamy do lodówki.

Cisto rozwałkowujemy, kroimy w cienkie prostokąty, owijamy nimi parówki. Smarujemy rozkłóconym jajkiem. Paszteciki układamy na wysmarowanej olejem blasze. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do temperatury 180-190 stopni i pieczemy ok. 30 minut.

RADY
Przed pieczeniem możemy posypać paszteciki sezamem lub łuskanym słonecznikiem.



Ja moje paszteciki piekłam 23 minut i na niższej temperaturze bo mój piekarnik jakoś szybko piecze. Uważam, że paszteciki bez słonecznika straciłyby taki przyjemny smaczek. Zrobiłam jeszcze czerwony barszczyk do popicia. Polecam. Palce lizać.

środa, 18 lutego 2009

Serwetka, deserek, karta i ważne informacje



I nie skończyłam serwetki i nie skończę jej dziś. No trudno. Prezent będzie po czasie. Do tego nie starczy mi nitki więc tym bardziej prezent będzie opóźniony. Jak na razie zrobiłam tyle.



Wczoraj naszło mnie na coś słodkiego i wyczarowałam sobie pyszny deserek. Galaretka z bitą śmietaną. Mmmm pyszności. Polecam :)



Wczoraj też przyszła do mnie niespodzianka w formie kartki z ferii zimowych od bebezet. Dziękuję i naprawdę mnie zaskoczyłaś.



A teraz trochę przestrogi dotyczące bankomatów. Dużo się słyszy o kradzieży pieniędzy z bankomatów ale jak się przed tym ustrzec. W ostatnich dniach w Zielonej Górze kilkaset osób zostało okradzionych. To może być każdy z nas dlatego warto przeczytać poniższy artykuł i przyjrzeć się dobrze bankomatom na tych zdjęciach. Mam nadzieję że na jakiś czas powoli nam to zabezpieczyć się przed złodziejami. Na tą klawiaturę jest bardzo duża szansa że dałabym się nabrać a do tego jeszcze jakbym się gdzieś spieszyła to już na 100%.



Zdjęcie pobrane ze strony http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090218/POWIAT/620090077

wtorek, 17 lutego 2009

Sara Moon 1.4 oraz inne bardzo ważne rzeczy



Zaczęłam 4 stronę w Sarze Moon. Wzór jest skandalicznie opracowany bo inaczej nie da się tego opisać. Góra skończyła się na dziewięciu kratkach i powinnam nową stronę zacząć od jednej kratki dopełniającej kwadrat 10x10 a kartka zaczęła się od kwadratu 10x10. Moje kratki narysowane flamastrem zmywalnym są mi aktualnie zbędne. Powoli tracę do niego cierpliwość ale jak na razie się nie poddaję.



Jutro moja mama ma urodziny. Wczoraj jak byłam w Zielonej Górze kupiłam biały kordonek i chcę jej robić serwetkę na szydełku ale wątpię żebym zdążyła ją zrobić. Chyba się przeliczyłam. Dawno nie robiłam na szydełku i zajmuje mi to dużo więcej czasu niż normalnie. W oryginale wzór powinien prezentować się tak.



Ja robię białym kordonkiem bo takie serwetki szydełkowe mama lubi i ma już ich sporo w komplecie.



Chciałabym się także pochwalić, że 24 stycznia mój Bartuś mi się oświadczył. Nie pisałam wcześniej bo byłam poniekąd załamana. Oczywiście nie oświadczynami lecz sprawą pierścionka bo okazał się za mały. Firma Apart bardzo brzydko nas potraktowała. Mój Bartuś chciał być romantyczny i mnie zaskoczyć. Okazało się że pierścionek jest za mały o dwa rozmiary. Kiedy poszliśmy do salonu, nie było możliwości wymiany na większy. W tej firmie nie ma takiej możliwości jak wymiana. Słowo wymiana nie istnieje. Mogliśmy go tylko powiększyć a o dwa rozmiary niekoniecznie da się to zrobić. Na decyzję mieliśmy czekać miesiąc czasu łącznie z ekspertyzą. Wczoraj dostałam telefon, że pierścionek został powiększony i jest już do odbioru. Bardzo się cieszę że wszystko się udało, ale to nie zmienia faktu, że pierścionek zaręczynowy jest często kupowany w ciemno i wymiana powinna być naturalną rzeczą. Za jakiś czas jak urośnie mi palec, a z tego co mi wiadomo to normalne, nie będę mogła go już powiększyć. Zraziłam się do tego sklepu i niemiłej obsługi, która jest tylko miła jak coś się uda sprzedać ale kiedy już jest coś nie tak to robią wielkie problemy i są po prostu nieuprzejmi. Na szczęście wszystko się ułożyło a my powoli myślimy nad ślubem :).

środa, 11 lutego 2009

Sara Moon 1.3



Strasznie dużo trzeba mieć cierpliwości do tego haftu. Myślałam, że druga strona pójdzie mi szybciej a ja ją nadal męczę. Może do jutra ją skończę. Nadal nic nie widać za bardzo. Trzeba jeszcze trochę poczekać. W każdym razie jak na razie mam tyle.



Dziś rano wstałam a za oknem śnieg. Pięknie ale jakbym dziś miała jechać na rozmowę w sprawie pracy na rowerze to by mnie wywiało a wczoraj tak właśnie musiałam zrobić. Ta firma oddalona jest od mojej miejscowości około 3 km. W połowie tego miesiąca powinnam się dowiedzieć czy się dostałam. Bardzo bym chciała bo praca naprawdę ciekawa, w moim zawodzie i do tego genialne godziny pracy, a zarobki jak na moją okolice dla człowieka bez żadnego doświadczenia zawodowego powiedziałabym świetne i rewelacyjne. Nieraz warto porozglądać się po okolicy. A to moje okno rano. Śnieg niestety powoli się topi i jest taki ciężki.



poniedziałek, 9 lutego 2009

Sara Moon 1.2



W sobotę zostałam zaproszona na koncert Kasi Kowalskiej w Filharmonii Zielonogórskiej. Było fantastycznie. Koncert trwał półtorej godziny. Nawet nie wiem kiedy ten czas minął.



Troszkę czasu spędziłam nad moją kobietką. Efektów dalej nie widać.



Zostałam zwolniona a dokładniej jestem na wypowiedzeniu. Teoretycznie jeszcze tydzień pracuję. Teraz znowu czeka mnie szukanie pracy a już myślałam że mam to choć na jakiś czas z głowy ale widać nie ma tak dobrze w życiu.

piątek, 6 lutego 2009

Sara Moon 1.1



Nad Sara nie posiedziałam za wiele ostatnio ale postawiłam parę krzyżyków więcej. Jeszcze w sumie nic nie widać.



Wczoraj wieczorem po powrocie do domku czekała na mnie paczuszka z prezentem od mojej bardzo dobrej koleżanki, którą poznałam dzięki temu blogowi. W liście była gazetka, kalendarzyk, malutka książeczka z wzorkami i zestaw do haftu. Dziękuję. Cały wieczór siedziałam i oglądałam moje nowe skarby.



Wiecie co ja bardzo lubię dostawać, kupować coś związanego z haftem. Bardzo poprawia mi to nastrój. Następnie przez kolejne dni oglądam to, zaglądam do mojej szafeczki ze skarbami. Wyciągam wszystkie rzeczy i cieszę oczy. To chyba jest śmieszne zachowanie dla osoby która patrzy na mnie z boku :).

środa, 4 lutego 2009

Sara Moon 1.0



Zaczęłam nowych haft. Jest on sporych rozmiarów. Myślałam , że będzie on bardziej brązowy ale po kupnie wszystkich mulin okazało się że będzie bardziej zielony. Jak na razie nie zrobiłam wiele. Kolory jakimi haftowałam nie są za bardzo widoczne. W oryginale obraz powinien prezentować się tak:



Ja nie będę robić tła i napisu w lewym dolnym rogu. Chcę mieć samą kobietkę. Wiele z Was ostrzegało mnie na forum przed tym obrazem. Ponoć nie jest on do końca dobrze opracowany. Ja na niego zachorowałam i niestety muszę go zrobić. Najwyżej przerwę i robótkę wywalę. Jak na razie nic nie widać więc haftuję dalej. Za sobą mam już zrobioną jedną kartkę z szesnastu.