niedziela, 26 lipca 2009

Ciastka oraz wyprawa do Żagania



Wczoraj piekłam ciasteczka kukurydziane. Mi bardzo smakują i postanowiłam podzielić się z Wami przepisem. Ciastka wychodzą twardawe więc nie dla każdego. A zapomniałam dodać że przepis zaczerpnęłam z gazetki Najlepsze ciasta.

SKŁADNIKI

  • kostka margaryny

  • 3/4 szklanki cukru

  • 2 jajka

  • 3 szklanki mąki

  • cukier waniliowy

  • pół opakowania proszku do pieczenia

  • 5 szklanek płatków kukurydzianych

  • łuskany słonecznik

  • drobno posiekane orzechy


Margarynę rozpuszczamy i studzimy. Jajka ucieramy z cukrem i cukrem waniliowym na pienistą masę. Stopniowo dodajemy mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i wystudzoną margarynę. Następnie dodajemy płatki kukurydziane, orzechy, słoneczniki połamaną czekoladę. Z masy formujemy kulki i rozgniatamy je. Ciastka układamy na natłuszczonej blaszce i pieczemy ok 20 minut w temperaturze 180 stopni.

Ciastka są pyszne. Pewnie można tam dodać inne bakalie co kto lubi i dlatego są to fajne ciastka. Dla każdego coś dobrego. Ja następnym razem dodam pestki dyni i może płatki migdałów.



Dziś natomiast byliśmy w Żaganiu. Jest takie powiedzenie "cudze chwalicie a swego nie znacie". Żagań od mojej miejscowości oddalony jest około dwudziestu kilometrów a byłam tam raz w życiu. W Żaganiu jest Pałac Książęcy. Dziś byliśmy go zobaczyć. Więcej informacji znajdziecie na jego temat tutaj. Co mogę powiedzieć, że jestem pod ogromnym wrażeniem tego miejsca. Cały park jest zadbany, miejsce gdzie całe rodziny odpoczywają, dzieci się bawią, w samym centrum miasta taka oaza spokoju. Żagań jako miasto jest kiepsko oznakowany. Do pałacu są owszem znaki ale pokazują trasę w całkiem innym kierunku. Troszkę pobłądziliśmy. A teraz czas na kilka zdjęć.

przód pałacu:



tył:














czwartek, 23 lipca 2009

Kot RR skończony oraz spotkanie z koleżanką z internetu.



Wczoraj miałam wielką, przeogromną przyjemność spotkać się z koleżanką, z którą już dość długo znamy się z internetu. Jestem na siebie tak zła że zapomniałam aparatu że aż szkoda gadać. Podczas naszego spotkania było tak miło i sympatycznie. Dziunia okazała się jeszcze sympatyczniejszą osobą niż to sobie mogłam wyobrażać po mailach i komentarzach jakie umieszczała u mnie na blogu. O jej przyjeździe dowiedziałam się w sumie z dnia na dzień i nic ciekawego nie przygotowałam dla niej i tu mi jest strasznie głupio. Ja dostałam przepiękną książkę i zestaw do haftu(zapomniałam go sfotografować). Cały wczorajszy wieczór siedziałam i oglądałam tę książkę. Jeżeli macie możliwość spotkania się z osoba, którą już sporo czasu znacie z internetu nie zwlekajcie to są tak niezapomniane chwile. W sumie znasz tę osobę z maili, z bloga i jak się spotykacie macie tyle tematów. Znacie się naprawdę świetnie. Dziwne uczucie ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Dziunia jak kolejny raz będziesz w Zielonej Górze to dzwoń a ja na pewno dojadę na spotkanie. Jeszcze raz dziękuję było wspaniale. A oto część prezentu jaki dostałam.









Dziś wysłałam kota listem priorytetowym więc na dniach powinien dotrzeć do kolejnej dziewczyny haftującej. A oto skończony kot.



sobota, 18 lipca 2009

Lipcowy kot RR chyba przedostatnia odsłona



Oj dłubię i dłubię tego kocurka. Jeszcze głowa i ogon i okreskowania i nareszcie koniec. Czas nagli z metryczką a ja robię jeszcze kota. Te upały mnie wykańczają. Dziś w nocy była dwa razy burza. Dziś nareszcie jest troszkę chłodniej i można normalnie funkcjonować. A oto postępy jakie poczyniłam w tym tygodniu.

poniedziałek, 13 lipca 2009

Lipcowy kot RR oraz niedzielny spacerek



Wczoraj był bardzo leniwy dzionek czego nie mogę powiedzieć o dzisiejszym dniu.
Dlatego postanowiłam trochę powspominać niedzielę i wkleić parę zdjęć ze spacerku. W sumie to poszliśmy zobaczyć czy są grzyby (nie ma) a zamiast grzybów znaleźliśmy masę poziomek. Było ich tak dużo że żałowałam że nie mam przy sobie żadnego słoika żeby nazbierać do domku. Po drodze najadłam się też malinami, które dziko rosną w lesie.









Po powrocie posiedziałam troszkę przy kocie i obecną mam tyle.

sobota, 11 lipca 2009

Lipcowy kot RR



Wczoraj cały wieczór spędziłam sama z igłą w ręku. No może nie do końca cały ale z pewnością sporą jego część. Powoli kończę miseczkę z truskawkami. Jest to chyba najtrudniejszy element haftu. Potem powinno być już dużo lżej.



Dziś też mam zamiar więcej czasu poświęcić na haft. Ostatnio brakuje mi na to czasu i źle się z tym czuję.

piątek, 10 lipca 2009

Kot RR oraz metryczka



We wtorek dotarła do mnie przesyłka z kotkiem RR. Wczoraj chwilkę przysiadłam przy nim. I powiem że jest idzie mi wolno bo trzeba się bardzo skupiać na tych śmiesznych krzyżykach.





Metryczka na razie idzie w odstawę. Jak widzicie powoli przybywa drugiego butka. Cieszę się z tego powodu bo to też w miarę pilna sprawa.



Od października zapisałam się na kolejne studia. Tym razem będę studiować ekonomię. Niestety życie jest tak skomplikowane że jedne studia w dzisiejszych czasach nie wystarczają. I teraz to ja już chyba kompletnie nie będę mieć czasu na nic :).

A zapomniałam jeszcze dodać że zapisałam się na CANDY u Kini

piątek, 3 lipca 2009

Metryczka "Buciki" 2.1 oraz nabytki hafciarskie



Oj co za wspaniały dzień. Dziś listonosz przyniósł do mnie przesyłkę z pasmanterii internetowej. Moje marzenie dziś się spełniło. Zostałam szczęśliwą posiadaczką tablicy magnetycznej. W zestawie były jeszcze magnesiki. Dodatkowo dokupiłam magnesiki, które się doczepia po bokach na numerację i mulinę. Dokupiłam tez brakujące metalowe kółeczka oraz bobinki plastikowe do których były dołączone metalowe kółka. Lubię mieć mulinę na bobinkach a bobinki na tych kółkach wtedy wiem ze żadna mulina mi nie zniknie. Wspaniały dzień.



Na metryczce nie za wiele przybyło w tym tygodniu ale pokazuję mimo wszystko malutkie postępy.