I powoli posuwam się do przodu. Tak jak się przyglądam gotowej pracy a temu co już mam na moim tamborku to już można co nieco stwierdzić, że coś zaczyna się powoli wyłaniać a to natomiast motywuje mnie do pracy.


Wczoraj byłam w urzędzie pracy zarejestrować się. Jak ja nie nienawidzę tego miejsca. Panie jak zawsze bardzo uprzejme i miłe w odpowiednim znaczeniu tego słowa. Panuje oczywiście straszna biurokracja, która doprowadza mnie do szewskiej pasji. Musiałam mieć papiery takie jak poprzednie wypisanie się z urzędu, którego oczywiście nie miałam. Szkoda gadać w każdym razie udało mi się zarejestrować i uważam to za prawdziwy cud nad cudami.
Chciałabym także podziękować za miłe komentarze i wspieranie mnie. Miło jest dostawać tyle ciepłych słów ale też rad i uwag dotyczących moich prac.
Nitki do motylka kupiłam u nas w pasmanterii Maju. Są to Anchor multicolor pearl cotton numer 5. Aby dokończyć motylka muszę mieć jeszcze cieńszą nitkę o numerze 8 lub 12. Niestety nie było takich w mojej pasmanterii. Motylek czeka jak na razie na cieńsze nitki, których jeszcze nie zamówiłam w pasmanterii internetowej a ja w tym czasie robię Sarę i serwetkę na szydełku, która przybywa w żółwim tempie.