Oj wczoraj miałam ciężki dzień. Nie spałam do pierwszej w nocy i poprawiałam błędy w pracy magisterskiej. Dziś musiałam oddać ją poprawioną i oprawioną. Po niecałym tygodniu pisania pracy promotor stwierdził, że panuje w niej ferment :) i tak moja praca w śród znajomych nosi nazwę "ferment magisterski" :). Uważam, że jak na pracę napisaną w niecały tydzień prezentuje się świetnie.
Zadowolona z faktu oddania "fermentu magisterskiego" poszłam do pasmanterii no i troszeczku zaszalałam. Oto moje nabytki :)
Guziczki i mulinki,

karteczka i igiełki,

fizelina(chcę podkleić kotki aby były sztywniejsze)

A co do kotka to praca nad nim posuwa się bardzo powoli. Obecnie prezentuje się tak:

1 komentarz:
Lubię takie zakupiki :o). Zawsze mi poprawiają humor.
Prześlij komentarz