wtorek, 3 czerwca 2008

Białe kwiatki odsłona piąta



Siedzę sobie piszę prace już obmyślam sobie plany hafciarskie na dzisiejszy dzionek a tu telefon, promotor. Właśnie wyjechałem, będę za dwie godziny, przyjedz. No nic siła wyższa i pojechałam. Tak wczoraj spędziłam pół dnia. Oczywiście jak już byłam w zielonej nie obyło się bez malutkich zakupów :), przecież trzeba poprawić sobie nastrój. A oto i one, moje mulinki.



Po spędzeniu pół dnia w Zielonej Górze w taki upał,powrocie autobusem 50 minut gdzie nie da się otworzyć okna i targając ciężkiego laptopa miałam wszystkiego dosyć. Wieczorem dopiero oprzytomniałam i postawiłam parę krzyżyków na moim hafcie :)

4 komentarze:

Nerula pisze...

Piękny jest , ten kwiat i szybko przybywa. Podziwiam ,że mimo nauki masz jeszcze czas. Ja chyba jestem jakaś niezorganizowana. A mulinki do czego, masz już nowy pomysł na krzyżyki?

Anonimowy pisze...

Oj, jak ja lubię takie zakupy, cały stosik mulin:) A kwiaty wychodzą piękne...

Svea1 http://sztukaoswojona.blox.pl/html

agagalas pisze...

Tak w przyszłości chciałabym wyhaftować sobie ptaszki jakie są w naszej polskiej gazecie "Kram z robótkami". Nie wiem kiedy to nastąpi ale nawet jeśli ich nie wyhaftuję to i tak mulinki zawsze się przydadzą na coś innego :).

Anonimowy pisze...

Śliczny efekt daje ta mulina :) Aż nabrałam chęci, aby coś nią powyszywać... mam jednak tyle rozpoczętych robótek, że nie mogę rozpocząć kolejnej :)